Maski czasu; Maraton
Maski czasu
Skąd te maski
Na twarzach
Skąd zamieci
Wir
Czy poeta rozmyślał
Jak jechał na ‘pir’
W sadzie maską obłudną
Gęste cienie się kładą
W ziemi
Twarz całunem
Zakryta
W niej poezję
Dziś czyta
Król Lir
- - -
Czy stać nas
Na to
Aby czas
Co mknie
Na obłokach
Pochwycić w dłoń
I utworzyć pierścień
Złoty
Bez skazy
- - -
Pył
Na przydrożnym kamieniu
Zazdrości
Łopianowi srebrzystości
Zrodzonej z wody
By zginąć
I narodzić się
Na nowo
Na granicy snów
- - -
Przyniosłem Pani
Gałązkę oliwną
Na soplach lodu
Zrodził je
Ruch mych warg
Pożerających
Wizerunek
Czarnej Amazonki
Maraton
Tobie
Heraklesie dłutem
Glykona Wielkim
Tobie
Heraklesie tuniką
Nessosa Spalonym
Mocnym rytmem serca
Niszczymy zdradę
W obliczu zwycięstwa
- - -
I noc i dzień
W zbroi nieprzespane
Szaleńczy bieg
Falangi skrzydła
Zwierają się
Żelazny uścisk
Posłuszny hoplomachii
I tarczy
Na tarczę zachodzącą
- - -
Do zręcznych śladów stóp Artemidy
Zmierzasz przez obłoki
W słońce
Spełnienia
Przestrzeni fioletu i tęczy
Pragnie
Samotny maratończyk
I czas
W nim
Wiecznie gorejący
Wojciech Gorczyca, profesor nauk humanistycznych. Maratończyk. W czasach licealnych przejawiał zainteresowanie recytacją. Występował w szkolnych inscenizacjach. Wiersze poetek rosyjskich, Mariny Cwietajewej i Zinaidy Gippius analizował w artykułach i monografii. Wiersze pisze przede wszystkim ‘od serca’, jakkolwiek przywiązuje dużą wagę do aspektów kulturowych. Ceni metaforę in absentia, fascynuje się mitologią grecką.