(...pokračování: XIII/XIII)

Miliony Arlekina – pieniądze Bohumila Hrabala

hoteli nie wybierałem już tych, które miałbym ochotę kupić […] byłem diablo zadowolony, że moja droga naprzód jest teraz wyłącznie moją drogą: nie będę już musiał kłaniać się, witać i nie przegapić każdego „dzień dobry“, „moje uszanowanie“, dobry wieczór“ i „całuję rączki“… (s. 170)

Ten rodzaj niezupełnie samodzielnie wybranej emigracji wewnętrznej bohatera można interpretować jako swoisty powrót ze świata kultury, która – by się tak wyrazić – nie stanęła na wysokości oczekiwań, do natury, którą na czas jakiś stracił z oczu, ale w istocie zawsze do niej zmierzał, bo od niej kiedyś odszedł. Zębate koło tej historii zatoczyło krąg, miliony Arlekina przeleciały przez ręce: nie pytajmy komu służyłby gdyby… „miał skarby świata całego“ , ważne, że wie kogo obsługiwać, „kiedy nie ma niczego“. Zatem w wigilijny wieczór ten – który kiedyś obsługiwał abisyńskiego cesarza – pytany przez odwiedzających go w leśnej samotni wieśniaków: „A kogo teraz obsługujesz?“ Może odpowiedzieć: „Oto, jak widzicie, są moi goście.“ I wskazać na konika i kozę.

Ponieważ niniejszy tekst stanie się częścią monografii na temat recepcji prozy B. Hrabala w Polsce, wszystkie cytaty z jego dzieł podaje się w polskich przekładach.

Wojciech Soliński
12;13

Mohlo by vás z této kategorie také zajímat