(...pokračování: VII/XIII)

Miliony Arlekina – pieniądze Bohumila Hrabala

zarobić swoje pierwsze tysiąc koron:

…Nie chciałem robić nic innego, tylko roznosić wzdłuż pociągu gorące serdelki. Ileż to razy dziennie podawałem serdelek za koronę osiemdziesiąt plus rogalik, ale podróżny miał tylko dwadzieścia koron, czasem pięćdziesiątkę, a ja nigdy nie miałem drobnych, chociaż tak naprawdę to miałem, więc sprzedawałem dalej, aż wreszcie podróżny wskakiwał do pociągu i przepychał się do okna , wyciągał rękę, a ja najpierw odkładałem gorące serdelki, potem pobrzękiwałem w kieszeni drobnymi, podróżny krzyczał, że drobne mam sobie zostawić, żebym wydał papierowe, wtedy powoli wymacywałem banknoty w kieszeni, zawiadowca już gwizdał na odjazd, więc wyciągałem powoli banknoty, pociąg ruszał, a ja biegłem wzdłuż niego i kiedy pociąg się rozpędził, podnosiłem rękę i banknotu już-już dotykały palców podróżnego, niektórzy to wychylali się aż tak, że ktoś w przedziale musiał ich trzymać za nogi, jeden to nawet zawadził głową o kran, inny o słup, ale zaraz palce prędko się oddalały, a ja zasapany, stałem z wyciągniętą ręką, w której pozostały te banknoty… to był mój numer; mało który podróżny wracał po forsę, no i zacząłem mieć swoje pieniądze. Po miesiącu uskładało się tego parę setek, wreszcie dobiłem nawet do tysiąca.

Zdroj citace

Nie mniej demaskatorski charakter mają epizody ukazujące na co – małpujący zachowania podziwianych przez siebie bogaczy - bohater wydaje tak zarobione pieniądze i w jaki sposób płatna miłość może podnosi jego samoocenę:

Ober liczył i liczył, wreszcie podał mi rachunek na siedemset dwadzieścia koron. Żegnając się wyjąłem jeszcze dwie setki i dałem je Jaruszce. […] Wreszcie wiedziałem, co się dzieje w tych pięknych domach z panienkami, i powiedziałem sobie: „Chłopie, zaliczyłeś, też tu przyjdziesz i znowu będziesz odstawiał wielkiego pana”, bo wszystkich tam aż zamurowało; przyszedłem jako pikolak, co to roznosi na stacji gorące serdelki, a odchodziłem jak ktoś lepszy od każdego z tych panów, który siada w „Złotej Pradze” przy stole dla bywalców, zarezerwowanym tylko dla ekstra gości, tylko dla miejskiej śmietanki… Drugiego dnia od razu patrzyłem na świat inaczej – pieniądze otworzyły mi drzwi nie tylko do „Rajskich”, ale i do szacunku. Przypomniałem sobie jeszcze, że pani Rajska, kiedy z recepcji zobaczyła, jak lekką rączką szastam dwiema stówkami, przypadła mi do ręki i chciała ją pocałować, a ja myślałem, że chce sprawdzić, która jest dokładnie godzina, chociaż nie miałem zegarka. Ale ten pocałunek nie był dla mnie, pikolaka ze „Złotej Pragi”, tylko dla tych dwóch setek i w ogóle pieniędzy, które miałem…. (s. 13)
Wojciech Soliński
6;7;8

Mohlo by vás z této kategorie také zajímat